20 października 2013

Ulubione sceny z filmów, cz.1

*  taki mój nowy cykl (jeśli dobrze pójdzie) blogowy. Subiektywnie ulubione sceny z filmów. Czasem niepozorne, czasem nieoczywiste, czasem dobrze znane także innym, a czasem przez nich niezauważane. Zostające mi w pamięci (choć czasem nie wiadomo dokładnie z jakiego powodu). Sympatyczne,  znaczące, ważne lub błahe smaczki.
Chętnie posłucham także o Waszych :) 

"Amelia"
 Ten film ma mnóstwo scen, które lubię. Jest jak pudełko pełne skarbów i przyjemności, którymi ciągle na nowo można nacieszyć oko i zmysły.
Ale chyba właśnie te mówiące o drobnych przyjemnościach sceny cieszą mnie najbardziej.
Więcej pisałam już o tym tutaj.

"Trzy kolory: Niebieski"
  O scenie z kostką cukru również już wspominałam na blogu. Ciągle na liście moich all-time favourites.
Tak drobna, subtelna, że prawie do przeoczenia, a tak artystycznie wymowna i jakoś... przyciągająca. Co więcej, anegdota, która się z nią wiąże, dodaje jej jeszcze smaku.

"Miasto Aniołów"
 
Scena z gruszkami. Seth i Maggie wybierają na targu owoce. Gdy Maggie je gruszkę,
Seth pyta:
- Jaka ona jest? Jak smakuje? Opisz ją jak Hemingway.
- Smakuje jak... gruszka. Nie wiesz, jak smakuje gruszka?
- Nie wiem jak smakuje tobie.
- Jest słodka, soczysta, delikatna i ziarnista jak cukier w ustach. Jak mi poszło?
- Wspaniale.

Motyw gruszek spina również cały film (toczące się na końcu po drodze owoce...).

"Dym"

Jeden z bohaterów "Dymu"-Auggie, od lat codziennie o tej samej porze robi zdjęcie tego samego miejsca na rogu ulic.

"500 days of Summer"
  Scena w Ikea, czyli sympatyczno-romantyczna przymiarka do wspólnego życia :)

"Ogród Luizy"

Scena w której tak naprawdę Fabio dostrzega własny świat Luizy i do niego "zagląda".
-Lubisz dziś ? Musisz lubić dziś, to dziś ciebie polubi. A o wczoraj zapomnij, to ono zapomni o tobie.


"Zakochany Nowy Jork"
W jednym z filmików (reż. Joshua Marston) składających się na ten obraz, widzimy parę powoli idących staruszków, którzy przez całą drogę kłócą się, dokuczają sobie i zrzędzą, aż wreszcie gdy docierają nad brzeg morza, nagle się uspokajają, i obserwujemy między nimi chwilę wzruszającej, pełnej wspólnych wspomnień bliskości i miłości, która mimo że czasem skryta pod płaszczykiem dokuczliwości, ciągle jest tam pod spodem, wzmocniona przez tyle wspólnie przeżytych lat.

7 komentarzy:

  1. Oooch... mnie się bardzo podobał w "Dymie" ten właśnie motyw. Czasem myślę o tym... żeby zrobić coś podobnego :) ale jeszcze nie odnalazłam swojego miejsca :)

    P.S. Ja swoją pracę znalazłam w Katowicach :) ale podejrzewam, że w innych miastach też się da..

    OdpowiedzUsuń
  2. You pick interesting photos that stir the imagination!

    OdpowiedzUsuń
  3. co za wspaniały cykl! będę śledzić kolejne:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z "Amelii" to niemal wszystkie sceny zapadają głęboko w pamięć :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny pomysł cudne kadry. Czekam na kolejne odsłony. Tego mi teraz trzeba! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dwa pierwsze kadry należą również do moich ulubionych :)
    Jeden obraz, a tyle emocji przed i po...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, ależ inspirujący cykl! Ja uwielbiam sceny z "Między słowami" np. scenę, w której Charlotte siedzi na parapecie i spogląda przez okno na nigdy niezasypiające Tokio, podoba mi się także jak w "Marii Antoninie" krem na ciastkach znika w rytmie muzyki :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...